Anna Wieczur reżyserka filmowa, teatralna, operowa, radiowa i telewizyjna

Warning: Undefined array key 1 in /usr/home/pixeye/domains/wieczur.com/public_html/wp-content/themes/wieczurbluszcz/single.php on line 22

Po pas w błocie konwenansów – recenzja roz/CZAROWANIA


„Zrozum głupia, nie było żadnej przepowiedni” – wyjaśnia służącej uwięziona od lat w strzeżonej komnacie krucza królewna (Karolina Bacia). I aż ma się ochotę wstać i zakrzyknąć: jak to nie było? A co z baśniami o pięknym księciu na białym rumaku? O wyzwoleniu za sprawą słodkiego pocałunku i przyszłości pełnej szczęścia i promiennych dni? Anna Wieczur-Bluszcz nie pozostawia złudzeń. Od pierwszych chwil spektaklu konsekwentnie prowadzi narrację krytyczną. Razem z Grzegorzem Staszakiem tworzy opowieść o prawdzie, rzeczywistości dalekiej od obietnic czarodziejskich legend. Każe stanąć nam twarzą w twarz z zapewnieniami słodkiej ułudy o dostatnim, pełnym pomyślności życiu; nakazuje przyjrzeć się im z bliska, byśmy wreszcie zechcieli sobie pytanie: kim jesteś, funkcjonująca we mnie obietnico, fałszywa oszustko?

Do krainy piękna przenosi widza muzyka na żywo – dźwięki harfy, które znakomicie współgrają z konwencją. Z czasem bajkowy instrument ujawni jednak swoje prawdziwe oblicze, zmieniając akompaniament z czarownego na bardziej dramatyczny. Świat mirażu, w którym poruszają się bohaterowie, jest moralnie czarno-biały, co odzwierciedla kolorystyka znakomicie zaprojektowanych kostiumów, łączących w sobie stylistykę baśniową i współczesną. Po stronie czarnej ród kruków, po białej łabędzi, nienawidzące z powodu wcześniejszych porachunków. Dziś, zgodnie z legendą, po upływie kilkunastu lat mają okazję pojednać się już na zawsze, zaprowadzić pokój na całej planecie. Aby tego dokonać, krucza królewna wraz z ukończeniem dwudziestego pierwszego roku życia musi poślubić księcia łabędzi (Jakub Hojda), bez względu na to, czy jest to zgodne z jej wolą.

Dziedzice tronów spędzają całe swe dotychczasowe życie w odizolowanych komnatach, nie mając możliwości samodzielnego decydowania o własnym losie. Wybudowana na środku sceny geometryczna konstrukcja przypomina złotą klatkę chroniącą od pokus wolności. Odbijające się od jej powierzchni światło przyciąga wzrok. Bryła kusi blaskiem, sprawia złudne wrażenie bezpiecznej. Jest synonimem dobra i ciepła; obietnicą długo oczekiwanego przez oba królestwa ładu. Ale tak naprawdę to fantasmagoria. Symboliczna złota klatka jest unaocznieniem schematów definiujących szczęście w konkretny sposób. Reprezentuje dobrą przyszłość planety, czyli tą, która pokrywa się z jedynym właściwym przekonaniem o tym, jak powinno wyglądać życie. Wytyczony sposób myślenia, określona co do najmniejszego szczegółu forma zachowań, ma z założenia przybliżać do osiągnięcia zadowolenia – w rzeczywistości poskramia ekspresję oraz ogranicza prawo do kreowania i wyrażania własnej tożsamości.

Bohaterowie mimo to poszukują przesmyku pomiędzy własnymi pragnieniami a tym, co już dawno postanowione. W ostateczności krucza królewna nie wychodzi na spotkanie z księciem dzięki pomocy szukającej szczęścia u jego boku służki (Małgorzata Kowalska). Przyszły król opuszcza komnatę, ale tylko z uwagi na rady sługi (Łukasz Borkowski), któremu oddał swe serce, ponieważ wierzy, że dzięki podjęciu próby zrealizowania scenariusza legendy, jako władca będzie mógł w ukryciu żyć z ukochanym. Nikt już nie wierzy w to, że można inaczej: jawnie, w zgodzie ze sobą, według osobistych pragnień. Postacie świadomie realizują założenia przepowiedni, nieznacznie je konfigurując, w nadziei na to, że będzie ona miała pozytywne skutki. Im bliżej są celu, tym bardziej poddają się presji otoczenia; brodzą już po pas w błocie konwenansów.

Zmierzająca wprost w książęce ramiona służka, na noc przed spotkaniem, kąpie się w olejkach, wypowiadając przy tym słowa brzmiące jak mantra: „(…) żeby było jędrne, żeby było płaskie, żeby mnie kochał, żeby mnie całował, żeby nie chrapał, żeby nie zdradzał”. Ta litania pragnień to de facto smutny monolog o samotności i potrzebie bycia kochanym. Jednak poszukiwanie wzajemności w objęciach kogoś w istocie nieznajomego, utkanego z marzeń o bogactwie i dostatnim życiu, nijak ma się do prawdy. Jest to tylko plon nadziei zasianej w przeszłości; obietnicy, że tak będzie, ponieważ tak właśnie być musi – wszak każda królewna powinna znaleźć swego królewicza.

Twórcy „rozCZAROWANIA” podjęli się ważnego zadania. Kończąca się brakiem happy endu historia uświadamia, jak wiele niespójności kryje się na styku wyobrażenia i rzeczywistości. Spektakl odsłania prawdziwe oblicze dojrzałości, pozbawia ją zafałszowanej otoczki, którą oddaje zdanie „i żyli długo i szczęśliwie”. Anna Wieczur-Bluszcz spuszcza na widza zimny prysznic; deszcz realności daleki od imaginacji, który dekonstruuje treści zardzewiałych stereotypów. Postaci z bajkowej opowieści o ptasich rodach przywołuje w trosce o lepsze jutro. Jednej z nich sama zdecydowałam się zaufać, by dziś móc powiedzieć: Dziękuję Ci, krucza królewno, masz rację, nie było żadnej przepowiedni.

 

Katarzyna Malec, Teatralia Warszawa
Internetowy Magazyn „Teatralia”, numer 242/2018

źródło: teatralia.com.pl


© Anna Wieczur